
Rozważmy dziś głębiej, czym jest nasze codzienne niesienie Pokojowości – nie jako idea czy slogan, ale jako konkretna, duchowa praktyka wyrażająca się w każdej chwili życia.
Jeżeli komórka w naszym ciele nie doświadcza pokoju – jeżeli jest rozdygotana, zastraszona, napięta, chora – to znaczy, że Człowiek nie stworzył warunków Pokoju dla niej. Taka komórka nie może promieniować zdrowiem, nie może współtworzyć harmonii – nosi w sobie napięcie, które prowadzi do obumierania.
Co dzieje się z Duszą tej komórki, gdy jej fizyczność się kończy?
Dusza komórki, która nie mogła połączyć się z Duszą Człowieka, nie miała możliwości zestroić się z Wytycznymi Stwórcy. Dusza Człowieka nie podlega manipulacjom świata – pozostaje wierna swojemu Przeznaczeniu, które otrzymała u Źródła. Lecz Dusza komórki – odcięta od tego przewodnictwa – nie wznosi się. Pozostaje na Ziemi jako niezrównoważona energia: jako ból, smutek, żal, hałas, niepokój.
I właśnie w ten sposób – każdego dnia, w każdej chwili – Człowiek zasila tę planetę: albo energią Pokoju, albo energią wojny, chciwości i lęku.
To się dzieje naprawdę. Nie trzeba tego widzieć, nie trzeba tego słyszeć – to się wydarza.
Dlatego dziś, z pokorą, przejdźmy przez to wewnętrzne zrozumienie. Zatrzymajmy się i zapytajmy:
– Jakie komórki tworzę?
– Jakie warunki stwarzam moją wolną wolą – czy są pokojowe, czy pełne dominacji i lęku?
– Czy moje decyzje pozwalają tym komórkom wrócić w Pokoju do Stwórcy, czy zostawiają po sobie energetyczny ślad bólu na Ziemi?
To głęboka, ale nieunikniona odpowiedzialność – każda decyzja Człowieka tworzy rzeczywistość energetyczną planety. Każda emocja, każda myśl, każda reakcja – to nie tylko osobista historia, to akt współtworzenia lub zaburzenia harmonii Wszechświata.
Zatrzymajmy się dziś naprawdę.
Rozpoznajmy Pokój jako realną moc, którą możemy zasilać komórki, relacje, Ziemię.
To nie symbol – to działanie. To nasze codzienne prowadzenie.